Dlaczego robimy mapy?

Spotkaliśmy się ja zwykle w Centrum Łowicka. Na stołach leżały mapy. Mapy były bardzo różne: małe i ogromne, i było na nich mnóstwo kolorów i jakichś dziwnych znaczków i symboli. Początkowo większość z nas nie wiedziała co to wszystko znaczy i „Dlaczego robimy mapy?”.

Jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się i mapom i ich legendom okazało się, że nie taki diabeł straszny… J, że niebieskie, to morza i rzeki, że zielone to lasy (całkiem łatwe), że brązowe to domy i zbudowania, a drogi to takie linie w różnych kolorach. Nawet rozszyfrowaliśmy jak się oznacza tory kolejowe i stacje. Po chwili zastanowienia okazało się, że już wiemy „Dlaczego robimy mapy?” i faktycznie mogą się czasem przydać. I postanowiliśmy to sprawdzić w praktyce.

Podzieliśmy się na kilkuosobowe drużyny. Każdy zespół otrzymał dużą mapę okolic Centrum Łowicka z zaznaczonymi na niej tajemniczymi obiektami. Naszym zadaniem było dotarcie do zaznaczonych miejsc posługując się mapą. Dobrze, że pogoda była sprzyjająca, bo trochę nam zajęło odnalezienie wszystkich punktów.

Ale za to okazało się, że w każdym dobrze zlokalizowanym miejscu czekała na nas paczuszka z upominkami jako trofeum za trafne odczytanie mapy i dotarcie do właściwego celu.

W grze terenowej pomagał nam Maciek Maszewski absolwent Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie na kierunku informatyka, instruktor harcerski, współorganizator górskich obozów wędrownych, rajdów, biwaków, spływów kajakowych dla dzieci i młodzieży, organizator biegów na orientację, lider projektów wolontariackich w ramach programu pracowniczego T-Mobile –  “Radość Pomagania” na rzecz dzieci z placówek opiekuńczo – wychowawczych z terenu Warszawy i okolic. Sprawdził się idealnie w roli opiekuna i dyskretnego koordynatora zmagań dzieci w mapą. Pomagał określić trasę biegu w naszej grze terenowej i zdobywania kolejnych punktów bazowych.

Odwiedziliśmy cukiernię, lodziarnię, salon fryzjersko-kosmetyczny, herbaciarnię, kwiaciarnię, kawiarnię, ogródek działkowy i pizzernię. Nazbieraliśmy całe torby gadżetów, najedliśmy się pizzy a na deser ciasteczek. Było dużo biegania z wypiekami na twarzach, trochę myślenia i poznawania map i całkiem sporo jedzenia. Było wszystko.

I duma z umiejętności czytania mapy i posługiwania się nią też była!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *