Na początku obejrzeliśmy trzy filmy o Leonardo da Vinci i jego konstrukcjach. Zajadając popcorn nasi młodzi architekci dowiedzieli się z jakim projektem przyjdzie im się zmierzyć – zbudowanie mostu, do postawienia którego nie potrzeba ani gwoździ, ani kleju ani żadnych innych wiązań.
Konstrukcja ta się trzyma tylko dzięki własnej masie i odpowiednim nacięciom w belkach nośnych. Kluczem do sukcesu jest bardzo precyzyjne nacinanie beleczek, tak aby wszystko się miało szansę idealnie spasować.
Mosty wyszły całkiem nieźle, każdy z nich miał pewną wytrzymałość.
Ostatecznym sprawdzianem naszej precyzji okazało się złożenie “mostów” w pełne koło, które również miało się trzymać tylko dzięki precyzyjnie wykonanym nacięciom.
Oko i ręka ludzka nie jest precyzyjnym narzędziem, tu doda milimetr, tam przesunie milimetr. Koło udało się złożyć, z niewielkim wsparciem dodatkowego łącznika.
WSPÓLNIE DOSZLIŚMY DO WNIOSKU, że samonośny most według projektu Leonardo da Vinci jest genialny w swojej prostocie, ale do wykonania precyzyjnych nacięć potrzebne są…..maszyny 😉