Wszyscy chyba mieliśmy już dość siedzenia w domach , więc by troszkę oderwać się od ekranów komputerów i poczuć wiosnę postanowiliśmy zbudować sobie własny ogród na ścianie . Przecież każdy ma jakąś ścianę którą można zamienić na kwietną łąkę lub na ogródek z ziołami. Budowaliśmy z gotowych, przyciętych elementów, ale to wcale nie było takie proste. Nie wszystko pasowało do wszystkiego, trzeba było trochę pogłówkować co skręcić z czym i w jakiej kolejności. No i przede wszystkim najlepiej było poszperać w domu w poszukiwaniu wkrętarki, bo wkręcając śrubokrętem…oj bolała ręka. Jak wreszcie nasza baza była gotowa, każdy z warsztatowiczów zamienił się w architekta swojego małego krajobrazu i zaprojektował swój ścienny ogród.. Potem pozostało nam już tylko dla niektórych nieciekawa, a dla niektórych najprzyjemniejsza czynność – przesypywanie, wysypywanie, ugniatanie, brudzenie,czyli sadzenie. A potem już tylko podlewanie, patrzenie czy rośnie, zastanawianie się dlaczego nie rośnie, przesadzanie, dosadzanie, znowu podlewanie i tak w kółko – czyli codzienność każdego ogrodnika. Tych którzy posadzili zioła lub np. kolorowe sałaty , czeka jeszcze zjadanie. Smacznego:)